czwartek, 30 stycznia 2014

Skok, upadek i trochę brudu

Ostatnie dni, są lekko mówiąc trudne.
Tak, tak wiem lubię narzekać...ale serio ostatnie dni NAPRAWDĘ są ciężkie. Nie pamiętam, abym była tak zmęczona nawet w okresie noworodkowym Chibi.

We wtorek osiągnęłam kolejny poziom zlumpienia i chyba tylko chusteczki do higieny intymnej uratowały mnie przed zapleśnieniem.
SONY DSC


A to wszystko dlatego, że Chibi pokazała mi nowe znaczenie frazy "jedno ciało z mamą", które ponoć nowo-narodzone ludziska mają przez kilka miesięcy żywota na tym, ciężkim, zewnętrznym padole.
I w ten oto sposób przez 48h praktycznie od mnie się nie odczepiła, co ja mówię, dosłownie się od mnie nie odczepiła. Wystarczyło, że odeszłam od niej na dalej niż 50cm i był ryk, nie zależnie czy właśnie spała czy czuwała. Dostała jakiegoś super mamo-radaru i nawet siku nie mogłam spokojnie pójść bez huby wklejonej w moja klatkę piersiową.
Co gorsza plan: karmienie dzienne co 3h, nocne co 5h poszedł się rypać. I tak młoda przysysała się za dnia nawet co 30minut a w nocy maksymalnie co 1,5h.

Po tym wszystkim, w środę byłam cieniem człowieka. Doszło do tego, że rano o niemal nie zajechałam noskiem w naszą przepłaconą podłogę, położyłam się na kocie, a herbatę włożyłam z jakiś mi nieznanych powodów do lodówki...
Wtedy Mężul zaingerował i zgarnął nas do łóżka, z którego ja wyszłam dopiero po 15, tylko po to, aby zapełnić jeden organ i opróżnić drugi. Chibi natomiast zaległa w rodzicielskim łożu na cały dzień, lekko się przebudzając jedynie na karmienie.

Na ratunek mi i mojej higienie osobistej wkroczyła, jak zwykle, moja mama. Dzięki temu w końcu mogłam się wykąpać, bo mimo powszechnej opinii, brud nie odpada po tym jak osiągnie 2cm.
I tak od 11 do 12 odśpiewywałam odę do twórcy ciepłej, bieżącej wody.
higiena higiena 2
Na pocieszenie i na ukojenie zszarganego zdrowia psychicznego swej matki, Chibi pozwoliła dziś "torturować" się przed maminym obiektywem. Ech nie ma to jak wzloty i upadki na tym rodzicielskim froncie.
W tym wszystkim naprawdę bardzo chcę wierzyć, że to wszystko co się dzieje to skok rozwojowy.
Mamy naprawdę wszystko, co opisują:
- dziecko staje się płaczliwe
<oj tak płucka wytrenowała porządnie>
- dziecko staje się marudne
<tak niezdecydowanego człowieka dawno nie widziałam>,
-dziecko  ma problemy ze snem
<jeśli brak snu oznacza problemy, tak to i to mamy>,
- dziecko staje się rozdrażnione
<kto by nie był jak nie śpi cały dzień, a ma jedynie 60pare cm wzrostu> ,
- dziecko staje się nad wyraz ciche
<sen od 13 do 23 to nad wyraz 'ciche' dziecko>,
-szuka ukojenia w ramionach mamy
<chyba nawet w ciąży nie byłyśmy tak blisko>
Ale to wszystko w szczytnym celu, odkryjemy ręce...
MISAKO logo 2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz