piątek, 20 czerwca 2014

Kiedy uczę się ciebie na pamięć na następne tysiąc lat

W nocy jesteśmy same. Noce i ich wyzwania należą tylko do nas. Począwszy od wieczornej kąpieli, przez układanie do snu, wstawanie co 2h na karmienia, robię to tylko ja.
I to właśnie w te noce najczęściej uczę się mego dziecka na pamięć.



Kiedy świat milczy, w przytulnym świetle gwiazdek zawieszonych na ścianie naszej sypialni, obserwuje ją, jak je, jak zasypiając robi dzióbka, aby zaraz po nim się uśmiechnąć wtulić we mnie i obowiązkowo złapać mnie za kciuk. Kiedy świat otulony jest czarną pierzyną, kiedy nic jej nie kusi, nie korci i skupia się tylko na jedzeniu…wtedy jest naprawdę…magicznie. Z zachwytem pomieszanym z lekki smutkiem, obserwuję jak z miesiąca na miesiąc coraz trudniej mi się ją trzyma. Kiedy się urodziła śmiało obejmowałam ją za pupę, a teraz ? Teraz ledwo sięgam do jej bioderek. Maleńkie paluszki, robią się coraz to dłuższe a łapki pulchniejsze. Buźka zaczyna nabierać kształtów jej unikatowych. Podobieństwo do taty, z dnia na dzień jest coraz to bardziej widoczne. A ja ciągle patrzę na nią z tej samej perspektywy, przez 7 już miesięcy, patrzę i podziwiam co stworzyłam. Patrzę na to maleństwo, na każdy fragment jej ciałka, każdy fragment, który zdołałam już wycałować.
Siedzę na skraju łóżka i słucham jak oddycha.  Czas stoi w miejscu, choć naprawdę pędzi jak szalony . Piękno jest we wszystkim, czym ona jest.Każdy oddech. Z każdą chwilą kocham ją coraz bardziej, choć kiedyś nie wierzyłam, że to możliwie.
Tysiąc lat to za mało, aby mogła się nią nacieszyć. Choć z każdą chwilą jestem coraz bliżej tego, aby ją zapamiętać, choć w każdej chwili się zmienia. A ja ciągle nie mam jej dość, ciągle nie mogę się nią nacieszyć. Część mnie chce, aby zawsze była małą dziewczynką, która potrzebuje tylko mamy, a druga część z nieopisaną dumą patrzy jak obraca się wokół własnej osi i podnosi to do wyczynu niczym lot w kosmos. Część mnie płacze na myśl, że z szafy wyciągnięta jest spacerówka, druga nie może się doczekać pierwszych kroków.
A ona? Ona rośnie, zmienia się i nie baczy na swoją owładniętą hormonami matkę, uśmiecha się do mnie, śmieje razem ze mną, i zaciekłością próbuje się dobrać do mojego iPhona.
Czas leci, ale działa na naszą korzyść. Choć jestem pewna, że nawet tysiąc lat, będzie dla nas za mało, to teraz wiem, ż żyje w świecie moich marzeń, w pięknym świecie, świecie, na którym jest ona.


Przypominam o wordpressoym odpowiedniku bloga, częściej uaktualnianym, ZAPRASZAM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz