środa, 5 lutego 2014

Anioł i wyrodna matka

Ostatnio usłyszałam od pewnej 16, nie sorry 13. Kurde teraz w nich trudno się połapać, bo już się tapetują. Anyway...oświeciła mnie pewną, zacną mądrością:
"Samojebka to podstawa klarownego luku"*
Mama i dzidzia


Tak więc w duchu tej jakże mądrej rady, dokonałam własnej osobistej Samojebki. I przyznam, luk mam teraz klarowniejszy ;)
Dzieci się nie porównuje, wie to każdy.
No, ale się nie oszukujmy każda z nas choć raz (lub więcej) porównała swojego malca do dziecka koleżanki. Oczywiście nie przekreśliło to faktu, że nasze własne, osobiste dziecko jest najbardziej zajebiste we wszechświecie. Kurde jest zajebiste \infty, że tak to ujmę. To jest jasne, no ale mimo wszystko porównujemy.
W moim przypadku porównanie sprowadzało się do córki Ani- Niny, urodzonej 8 dni wcześniej niż Chibi.
Nina, to hmmmm mocno specyficzne dziecko, nie płacze (pierwszy płacz i jedyny był na szczepieniach), nie marudzi, samo zasypia, już w 5 tygodniu się uśmiechała, w 6 przesypiała ciurkiem 6h i zawsze się budzi z uśmiechem na ustach, a w skokach rozwojowych, cofam, nie widać u niej żadnych negatywnych następ skoków.
I jak oczywiście uważam, że Chibi jest najbardziej zajebistym dzieckiem we wszechświecie, to jak słyszy się, że jakieś dziecko po raz pierwszy zapłakało na szczepieniach, zasypia w hałasie i ogólnie jest praktycznie bezproblemowa, a przy tym od dawna się śmieje. No jak to mówi wspomniana wcześniej młoda dama :
"W mordę różowego miśka".
Moja Chibi, płacze, jak sądziłam dużo. Uśmiecha się, a nie śmieje. Sen, cóż, jak sądziłam mamy to względnie opanowane, ale wykluczony jest sen w hałasie, czyt. np. przy TV. Jak ma zły dzień, to brońcie nas niebiosa, matka na psyk pada już o 10 rano. W nocy śpi, ale max 4h, choć ostatnio uskutecznia pobudki co 2h, fakt tylko na karmienie, ale ona zasypia w 3minuty, matka w 30. Marudzenie, cóż to sądzę, że również ma opanowane do perfekcji :) plus odkryła, że guganie, głużenie czy jak tam się to nazywa, jest najwspanialsze o 4 nad ranem.
Krótko mówiąc w całej swojej zajebistości, kapkę odstaje od zajebistości Niny.
Tak sądziłam.
Odkąd wróciłam na spacery, na naszym osiedlowym spacerniaku poznaje coraz więcej Wózkowych Mam.
I muszę przyznać, iż odkąd słucham opowieści o ich dzieciach, kiedy były w wieku Chibi, to czuje się coraz to bardziej jak wyrodna, obrzydliwa matka. Wracam z spacerów z milczącym poczuciem winny i patrzę na moje śpiące dziecko i jest mi wstyd jak jego nie doceniam.
Nie ukrywajmy, że tematem Wózkowych Mam są, no ta bene, okupanci wózków, począwszy od tego jak zostali sprowadzeni na ten nędzny padół, po przez samo ich dosłowne "sprowadzenie" ( i w tej kategorii moja ciąża i poród są hardcore i jestem no.1) dochodząc w końcu do tych małych okupantów i ich zachowań.
Każda z mam oczywiście dzieli się swoją "ciemną" stroną macierzyństwa. I im więcej słucham, tym bardziej stwierdzam, że do Sithów mi daleko. A zajebistość mojej Chibi jeśli nie jest 10, to na pewno 9,5.
Pierwsza sprawa KARMIENIE, każda z mam narzeka na wielogodzinne posiłki i przyssanie ich hub. Nie wspomnę o karmieniu co 1h.
Moja Chibi je max.10 minut a i wtedy to jest niemal jak 3-daniowy obiad. Na palcach jednej ręki mogę chyba policzyć jej godzinne posiłki. W tym chyba większość przypadała na pierwszy tydzień życia. A w tym wszystkim przybiera ponad normy.
Poza tymi koszmarnymi skokami.
USYPIANIE: dramat, jedna z mam musi chodzić na wielogodzinne spacery, bo tylko wtedy jej córka śpi. Inna musi nosić, bo inaczej syn nie zaśnie, jeszcze inna jest w stanie uśpić synka tylko w swoim, małżeńskim łożu i musi przy nim godzinę leżeć. A my? My się kładziemy w kołysce, zatykamy smokiem i odlatujemy (przeważnie). Fakt wieczorem około 19 mamy problemy i zazwyczaj usypianie kończy się w leżaczku z wibracjami, ale to nie jest jakaś wielogodzinna krucjata (no chyba, ze akurat mamy skok rozwojowy, ale to znów, inna historia).
PŁACZ: dzięki Bogu omijają nas kolki szeroki łukiem, ale jak się okazuje, niektóre dzieci płaczą, bo się ich nie nosi, nie tuli do piersi, czy nie daje przy nich zasnąć. A co było dla mnie zaskoczeniem, jeżeli dziecko nie śpi na spacerze to płacze.
Moja Chibi płacze, fakt. Ale zazwyczaj płacz wynika z głodu, znudzenia, zmęczenia. Może z 5-6 razy zdarzyły nam się gigantyczne dramaty z dzieckiem nie do uspokojenia, ale sądzę, że wynikały z braku naszej znajomości Chibi. A spacery? Cóż możemy spać (i tak zazwyczaj jest) albo leżeć i się rozglądać.
W tym wszystkim słucham, obserwuje i naprawdę stwierdzam, że to moje dziecko jest grzeczne. I ze wstydem przyznaje, iż jej naprawdę nie doceniam.
Tak więc dokonuje samojebki i już doceniam.
MISAKO logo 2
* dla nie wtajemniczonych to obecna wersja "W cudzym oku źdźbło, a w swoim belki nie widzi"

1 komentarz:

  1. Dobra ja też narzekałam, ale jak własnie na tych spacerach posłuchałam to już wiem, że mam absolutnie bezproblemowe dziecko. Matka ma w przypływie szczerości mi opowiedziała jakie numery odwalaliśmy z bratem w wieku Polsona i jak miała nas dość, doceniam na maksa, chociaż dzisiaj chciałam ją na klatkę wystawić, tak, co by ją ktoś zabrał. Miałam dość o 9:30.

    OdpowiedzUsuń