środa, 12 lutego 2014

U każdego zucha pierwsza jest dziewucha


Dla dziecka matka jest najważniejszą osobą na świecie.
Słyszymy to, czytamy o tym. I same będąc matkami niezaprzeczalnie i niepodważalnie w to wierzymy. Tak po prostu jest. Matka nosi pod sercem, matka dba i pielęgnuje, zanim się narodzimy. Potem matka rodzi, karmi, kocha.
Matka to jest to konstant w tym zmieniającym się świecie.
To głos mamy znamy najlepiej, to ciepło jej dotyku zawsze nas uspokaja. Bicie jej serca znamy od pierwszych tygodni naszego istnienia.


Ja, mimo, iż mam już kilka wiosen skreślonych na ścianie, do dziś uwielbiam wgramolić się swojej mamie na kolana albo położyć na nich głowę. (mama little girl :P ). A bynajmniej robiłam to jeszcze nie dawno. Mimo, że moja mama jest dobre 15kg lżejsza od mnie. To właśnie moja mama potrafi mnie zawsze uspokoić, trafić do mnie z argumentem czy coś racjonalnie wyjaśnić, nawet kiedy ja uparcie stoję przy swoim. To ona jest tą dyplomatką, która zawsze potrafi mnie sprowadzić do parteru, kiedy moja uparta i złośliwa natura daje o sobie znać.

Ja nie wyobrażam sobie życia bez mojej mamy.

A co z tatą?
Mówi się, że prawdziwi mężczyźni mają w życiu do spełnienia trzy zadania:<strong> „wybudować dom, zasadzić drzewo i spłodzić syna”.
A co z córką?

Erich Fromm pisał,"(...) miłość matki jest bezwarunkowa, niejako naturalnie wypływa z samego faktu bycia mamą i szczególnej więzi jaka łączy ją z dzieckiem. Miłość ojca zaś jest wynikiem więzi stworzonej przez wspólne spędzanie czasu i współdzielenie różnych przeżyć z dzieckiem (...)"
To on jest pierwowzorem, pierwszym mężczyzną naszego życia. To jak okazuje miłość mamie, jest dla nas podwaliną relacji damsko-męskich.

Cóż, ja nie miałam szczęścia mieć tatę, który uważał, że odgrywa ważną rolę w moich życiu. Należał do gatunku wyznającego teorię 'Kobieta wychowuje, mężczyzna zarabia'. Uaktywnił się w moim życiu, dopiero kiedy miałam 20 lat. A to już  było trochę za późno.
Dopiero po latach zrozumiałam, że ojciec odgrywa, jeśli jest, bardzo ważną rolę w życiu dziewczynki. Dopiero kiedy uświadomiłam sobie, że niektóre moje problemy wynikały z całkowitego braku więzi z ojcem, byłam w stanie je pokonać. I jak nie twierdzę, że to kim jestem wynikło wyłącznie z braku taty, to jednak uważam, ze jaką tam rolę odegrał, a raczej jego brak.
Mimo, że mój tata, nie był przy mnie obecny, to zawsze szukałam uznania w jego oczach, nawet nieświadomie. Chciałam, aby choć raz powiedział, że jest ze mnie dumny, a nie tylko mówił, że mogłam lepiej, więcej.
Dopiero kiedy moje osiągnięcia dorosłego życia zaczęły powodować podziw w otoczeniu, dopiero wtedy się mną chwalił.

Nie takiego taty chciałam dla swojego dziecka.

I może mówienie, że wybierając mojego Mężula na mężula w ogóle, brałam akurat to świadomie pod uwagę byłoby wyolbrzymieniem. Ale jakaś tam podświadoma część mnie, wiedziała i widziała, że ten egzemplarz jest spoko. A przed wszystkim wiedziałam, że nie jest takim mężczyzną jak mój ojciec.
Mój Mężul zresztą jest wyjątkową samczą jednostką: pierwszy zamarzył o dziecku, to on mi głowę suszył, '<em>kiedy,kiedy, kiedy?</em>'. I to on pierwszy wyznawał miłość naszej córce. To on był ostoją spokoju kiedy przyszło się zajmować noworodkiem, to on wytrwale kąpał, mimo że Chibi tak się darła.
Mimo, że Chibi ledwo uderza w grzechotkę wiem, że to tata nauczy ją wbijać gwoździe, pokaże jak działa silnik samochodu, jak wkręcać żarówkę, czy wymienić oponę w samochodzie (mnie tego usilnie uczy, ale nie jestem w stanie odkręcić tych cholernych śrub).
Serio, stwierdzam, że trafił się Chibi tata, o jakim ja zawsze marzyłam. Chyba jednak coś tam mi mówiło, że ten koleś będzie zajebistym tatą.

A swoją drogą nie rozczula was obraz mężczyzny z takim szkarbem? Bo mnie na maksa :)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz